niedziela, 29 grudnia 2013

porodowe tabu




Jest sporo zagadnień, o których ciężarnym się nie mówi. Nie wiem czemu, pewnie żeby nie zniechęcić, bo nie są to kwestie przyjemne. Trochę żałuję, że mi tej wiedzy oszczędzono, bo wolałabym się jednak na te 'wydarzenia' lepiej przygotować niż być zaskoczoną... Poruszę parę z nich, nie po to aby straszyć strasznym porodem, ale dlatego że uważam, że można tą wiedzę dobrze wykorzystać w przygotowaniach do porodu.

Krwawienie poporodowe

Od początku będzie krwawo i nieprzyjemnie. To, że kobieta traci krew w trakcie porodu, to wiedza raczej powszechna. Ale ile można?! Przysięgam, myślałam że się wykrwawię, lało się ze mnie jak z fontanny.. I mało tego, minęły ponad dwa tygodnie i leje się dalej. No może raczej kapie, jak z cieknącego kranu. W związku z tym po porodzie wstawanie stanowi problem, gdyż może robić się słabo. Łóżko niestety będzie wyglądało jak po teksańskiej masakrze piłą mechaniczną. I nic na to nie poradzisz. Należy się zaopatrzyć w podkłady poporodowe - to te olbrzymiaste podpaski - jak je zobaczyłam przed porodem to nie mieściło mi się w głowie, po co aż takie wielkie. Ja polecam podkłady BABY ONO, ponieważ są one bardzo długie, cienkie i mają klej dzięki któremu można je przymocować do bielizny (najlepiej jednorazowej, lub wielorazowej siateczkowej):
fot. aptekagemini.pl


Trochę ponad 6 zł za 10 sztuk - uprzedzam, trzeba zakupić cały karton! Ja na pewno zużyłam już ponad 100, a krwawienie może potrwać nawet do 5 tygodni, więc ilość hurtowa zalecana. Można też zabrać ze sobą podkłady higieniczne na łóżko - szpitale niestety często oszczędzają swoich i ostatecznie leżysz w zakrwawionej pościeli (której również nikt może nie chcieć Ci wymienić..). Ja nie miałam podkładów higienicznych (a szkoda...), ale teraz bardzo mi się przydają do przewijania synka:

fot. aptekagemini.pl

Dolegliwości związane z nacięciem krocza


Szczęśliwe te, których to nie dotyczy! Ta kwestia chyba najbardziej uprzykrza pierwszy tydzień po porodzie, czyli czas do zdjęcia szwów. Przez pierwsze parę dni uniemożliwiają one siedzenie. To znaczy można próbować, na jednym półdupku, ale i tak skończy się bólem. Bardzo pomocna w tym czasie może okazać się specjalna poduszka, tzw. krąg połogowy:

fot. aptekagemini.pl

Wydatek rzędu trzydziestu paru złotych, a komfort funkcjonowania zdecydowanie polepszony, bo ile można leżeć?! Należy też pamiętać, że karmiąc można się poratować paracetamolem przeciwbólowym, czasem naprawdę warto. Podobno dzięki nasiadówce na wywarze z kory dębu rany szybciej się goją - osobiście nie sprawdziłam. Sama stosowałam polewanie krocza Tantum Rosa (w tym celu niezbędna będzie butelka 'z dziubkiem') - ale szczerze mówiąc nie doznałam jakiejś szczególnej ulgi.
fot. aptekagemini.pl
Najbardziej, ale tylko chwilowo pomaga polewanie zimną wodą lub przyłożenie kostek lodu. I byle do zdjęcia szwów - wtedy następuje ulga nie do opisania.


Zaparcia i takie tam..

Przychodzi po porodzie taki moment kiedy należy się najzwyczajniej w świecie wypróżnić.. I się okazuje, że to nie lada wyzwanie. W szpitalu bardzo pilnują oddania moczu, w krótkim czasie po porodzie - pierwszym wyzwaniem jest dotarcie do toalety (mnie samodzielnie się nie udało, miałam podwózkę na wózku..) - jak już dotrzemy do tronu, może się okazać, że strach jest większy niż potrzeba wysikania się. Wszystko jest spięte i obolałe, krew się leje - może być ciężko, ale trzeba się przemóc. Inaczej każą w siebie wlewać hektolitry płynów, aż Cię rozsadzi. Za to jak już raz pójdzie to będzie coraz łatwiej. Gorzej sprawa wygląda z 'dwójką'.. Sama przed porodem prosiłam o lewatywę - ale jak prosiłam to było za szybko, a potem nagle zrobiło się za późno i nie dostałam.. Po porodzie natomiast, w przypadku naciętego krocza, tak się boisz o te szwy, żeby nie pękły, że nie ma szans, żeby się spiąć na tronie! Szwy oczywiście nie pękną (przynajmniej mnie tak zapewniali), ale zamiast się tym stresować to szczerze polecam czopki glicerynowe. 
fot. aptekagemini.pl
Sama się bałam ich użyć i próbowałam się ratować syropkami, które nie zadziałały, ale ponieważ zaparcia mogą się utrzymać jeszcze wiele dni po porodzie, to w końcu byłam zmuszona ich użyć i szczerze żałowałam, że tak długo się męczyłam. Czopek nie boli, a po chwili masz sprawę z głowy. W szpitalu należy jednak pamiętać o tym, że po zastosowaniu czopka może Cię pogonić dosłownie za minutę, a równie dobrze może to chwilę potrwać, a Ty na ten moment gdy będziesz biegła do toalety będziesz potrzebować opieki do dziecka - więc warto się upewnić, że np. współlokatorka będzie mogła przez chwilę zerknąć na Twoje maleństwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz