poniedziałek, 27 stycznia 2014

śnie ukochany... śnie utracony...



Będąc w ciąży, zwłaszcza pod koniec bardzo źle sypiałam.
Po pierwsze: jestem na-brzuchu-sypiaczem, a brzuch urósł dość szybko, więc bardzo ciężko było mi przestawić się na spanie na boku (najlepiej na lewym, a na plecach nie wolno...).
Po drugie: bardzo szybko zaczęło mi doskwierać spojenie łonowe, więc każdy ruch, przekręt powodował znaczny ból.
Po trzecie: co godzinę do toalety...

Więc jak mi mówiono 'wyśpij się póki możesz' to szlag mnie trafiał, bo chcąc nie chcąc wyspać się już nie miałam szans i wychodziłam z założenia, że jak już się synek urodzi, ból minie, będę mogła położyć się na brzuszku i CO NAJWYŻEJ raz w nocy wstać do synka, nakarmić i od razu położyć spać - to będzie o niebo lepiej i wreszcie się wyśpię...

Och jakże naiwna! Teraz już wiem. NIGDY się nie wyśpię.

A wygląda to tak, że sama jakość snu jest dużo lepsza niż w mojej ciąży - nic nie boli i mogę zmieniać pozycje do woli.
Natomiast pierwsze dwa tygodnie po porodzie nie spałam w ogóle. Oczywiście nie da się tyle czasu nie spać w ogóle, ale autentycznie ma się takie wrażenie. W szpitalu wiadomo, co chwilę obce dzieci wyrywają Cię ze snu, nawet jeśli Twoje słodko chrapie - tak jak moja Żaba zmęczona żółtaczką.
Wracasz do domu - dostajesz nawału pokarmu i baby bluesa - wtedy faktycznie jednej nocy nie spałam ani minuty, a potem zombie. Jak już się uspokoisz i dziecko śpi blisko, to najpierw nie możesz zasnąć godzinami (matka czuwająca), a potem się budzisz na każde westchnięcie dziecka (matka czuwająca), więc ostatecznie pół godziny śpisz, pół czuwasz - no i w między czasie godzinami karmisz..
Następnie się przyzwyczajasz do wzdychania i zaczynasz sypiać lepiej, ale dziecko i tak wyrywa Cię ze snu co parę godzin (jak nie minut...), więc zombie nadal..

I tak już do końca świata. Ale, ale... podobno gdzieś na świecie są dzieci, które przesypiają całe noce!
I właśnie do tego (nie)cierpliwie dążymy...

Jak sobie pomóc, żeby nie zwariować?

Ja zaczęłam od wyprowadzenia Żaby za ścianę - tak, tak wyrodna matka - ale od kiedy nie słyszę cichych sapnięć wydobywających się z kołyski ustawionej koło mojego ucha, od razu lepiej sypiam. A płacz słyszę nawet dwa piętra niżej, więc nie ma obaw że nie zareaguję. Kolejnym plusem takiego działania jest fakt, że Żaba od razu przyzwyczai się do swojego pokoju, póki jeszcze nie do końca kuma zmianę. Później mógłby być to dla niego szok - "dlaczego rodzice umieszczają mnie nagle w jakimś ciemnym, dziwnym pokoju, skoro do tej pory spałem u nich?!"

Nie karmiąc piersią można się wspomóc delikatnymi lekami nasennymi - ale takimi, które nie pozwolą nam przespać płaczu dziecka of course.

Bardzo ważne wydaje mi się wprowadzenie harmonogramu, dzieci podobno lubią stały rozkład dnia, w którym mogą wszystko przewidzieć. W naszym przypadku dzień wygląda tak, że Żaba wstaje rano i:
 - karmienie - aktywność - drzemka - karmienie - aktywność - drzemka
cykl 3 godzinny, przy czym drzemka nie może trwać dłużej niż 2 h, bo inaczej dziecko może pomylić sobie dzień z nocą i wtedy w ogóle masakra ze snem.. A jak śpi sobie dobrze już od dwóch godzin - tak, wtedy go budzę, wyrodnej matki część dalsza... No i nie usypiam karmieniem, żeby się Żaba nie przyzwyczaiła, że zawsze przed snem dostaje jeść (wyjątkiem jest ostatnie usypianie i noc).. Przed wieczorną kąpielą pół butelki mleka, po kąpieli drugie pół i spać. O 23 karmienie przez sen (bardzo  łatwe jak się w końcu dziecko nauczy przez sen jeść - Żabek najpierw nie chciał, tak mocno spał, i trzeba było go łaskotać w stópki, żeby ssał. A po 3 dniach się nauczył i teraz ładnie je przez sen i po odłożeniu zazwyczaj się nawet nie budzi. Głodny się robi ok między 3 a 4:30, a potem o 7. Więc i tak, jak wszystko idzie zgodnie z planem to udaje mi się uzbierać w sumie sporo godzin snu (szkoda tylko, że nie w ciągu, ale podobno są gdzieś na świecie dzieci, które budzą się w nocy co godzinę...)

Równie ważna jest kwestia rytuałów, które sygnalizują dziecku, że czas na sen. W naszym przypadku jest to:
- wyciszenie wszystkiego co wydaje dźwięki
- zaciemnienie pokoju
- wyciszenie głosu
- włączenie kołysanki (lubi tylko te z telefonu, więc żegnaj komórko na czas drzemki...)
- 'skrępowanie' w beciku
- 'cichanie' do uszka (w rytm kołysanki na przykład)
- przytulenie na fotelu
- i ewentualnie podanie smoczka w celu uspokojenia (zostaje zabrany po zaśnięciu lub Żaba sama go wypluwa - póki to nie stanowi dla niego problemu i nie powoduje płaczu to jest ok).

Jak Żaba zaczyna odpływać to zostaje odłożony do kołyski, żeby sam już dokończył zasypianie (tak, wyrodna matka...) dzięki czemu uczy się trochę samodzielności.

Kwestia 'krępowania', czyli zawijania w becik czy kocyk, tak aby rączki były unieruchomione wzdłuż ciała, ma tak wielu zwolenników jak i przeciwników. Obserwując Żabka jak próbował spać ze swobodnymi rączkami, nad którymi nie ma kontroli i nawet nie wie, że są to jego rączki, zdecydowałam się zawijać Go ciasno, by owe łapki go nie budziły przykładowo uderzając go po twarzy. Oczywiście Żaba samego krępowania nie lubi, ale jak już łapki ma uspokojone to sam śpi spokojnie. I dopóki nie zacznie nad nimi panować, dopóty będzie zawijany.

Oczywiście nie codziennie jest tak kolorowo i planowo. Już nie raz podczas pobudki nocnej zdarzało mi się walczyć z nim godzinę, nie rozumiejąc powodu płaczu czy marudzenia i niechęci do dalszego spania. I nie raz z drzemki wybudzał się z płaczem i nie chciał dalej spać. I nie raz w ogóle nie chciał skorzystać z drzemki w kołysce i ze zmęczenia zasypiał tylko w bujaczku...

Ale prawdą jest, że dzieci nie płaczą bez powodu, więc trzeba się upewnić, że:
- dziecko nie jest głodne (stosując plan dnia łatwo to określić, jeśli dziecko jadło 3h temu, to może być głodne, ale jeśli jadł 30 minut temu to raczej nie jest głodne..)
- dziecko nie jest spragnione (w przypadku dzieci karmionych butelką należy je dopajać wodą)
- dziecko nie ma kupy (która jest łatwo wyczuwalna bez konieczności rozbierania i rozbudzania dziecka, sam mocz zazwyczaj nie przeszkadza dziecku w tak krótkim czasie)
- dziecku nie jest za zimno/gorąco (sprawdzamy na karku, łapki i nóżki ma prawo mieć zimne 24h/dobę)
- dziecku nie jest niewygodnie (czy na pewno jest dobrze zawinięty, czy nóżki nie wyszły z nogawek i nie utknęły gdzieś w piżamce, czy mu się nie ulało koło główki i nie jest mu tak mokro, itd...)
- jakiś dźwięk dziecka nie wybudził i się nie wystraszyło
- dziecko nie potrzebuje przytulenia
- jest narażone na zbyt wiele bodźców i wrażeń (nawet pluszak może mu przeszkadzać)

I oczywiście nic nie zmienia faktu, że świeżo upieczeni rodzice mają wrażenie, że już nigdy się nie wyśpią... Ale powtórzę, że podobno gdzieś na świecie są niemowlęta przesypiające całe noce - i tego się trzymajmy, do tego dążmy i miejmy nadzieję, że nasze dziecko jest jednym z tych.

A potem i tak dopadnie nas ząbkowanie.... ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz