czwartek, 31 października 2013

36 tydzień

Tydzień 36, który rozpoczął ten ostatni, DZIEWIĄTY, miesiąc ciąży rozpoczął się we wtorek. A dzisiaj mamy czwartek. Do tego Halloween. Zawsze hucznie obchodziłam ten zagraniczny wymysł, wychodząc z założenia, że kiedy się nie zalać w trupa jak nie w Halloween?! [bardzo dojrzale, by the way...]. Już drugi rok to 'święto' mnie nie dotyczy. Rok temu, po śmierci taty, nie dopisywała mi ochota na zalewanie się trupa.. W tym roku o zalaniu mogę i owszem pomarzyć, ale szczerze mówiąc, chyba wyrosłam. Jak sobie poprzypominam przeróżne imprezy halloweenowe, przebieranki, klimat - to oczywiście uśmiech sam pojawia się na paszczy - jakim się było 'młodym i głupim' a teraz jest się wciąż 'młodym i głupim, ale z większym doświadczeniem życiowym'... No wyrasta się z pewnych rzeczy. Dzieci w najbliższych latach też za dynie przebierać nie zamierzam..


Tak więc Halloween minie mi przeciętnie, jak każdy kolejny dzień. A te dni do siebie ostatnio zatrważająco podobne. Na przykład od początku tego nieszczęsnego 9 miesiąca wyję. Poważnie, mogłabym przepłakać cały dzień i pół nocy (bo jeszcze pół udaje mi się jakoś przespać). Wizyta u doktor G. nie pomogła. 'Bardzo mi przykro, że tak boli, to naprawdę rzadko się zdarza, zwłaszcza w pierwszej ciąży... Można wziąć apap na noc....'. Na loterii kuźwa wygrałam - tak rzadko się zdarza, ten cholerny ból, tego cholernego spojenia łonowego... Które nawet się specjalnie nie rozłazi, więc więcej z tego bólu niż jakiegokolwiek zagrożenia - czyli dużo krzyku O NIC. No i się dowiedziałam, że te bóle stawów co to mi spać nie dają to nic innego jak RWA KULSZOWA - Jeeeeej! 'Apap na noc'. Szlag trafia, łzy płyną ciurkiem, i co? I niiiiiic.



Synek postanowił się jednak ułożyć głową do wyjścia, wracają więc myśli o porodzie naturalnym. Ale staram się przeganiać. Przeganiam myśli o jakimkolwiek porodzie, tak się cykam. 4 tygodnie. Jak przenoszę to może 5 lub 6 max. A przed chwilą było jeszcze pół roku! No nie wiem... Chyba moje nastawienie się nie zmieni dopóki nie przestanie boleć... Poza pani doktor G. zadowolona z Synka, bo ładnie leży, a nogi ma tak długie, że jak wyskoczy to od razu w kosza może zacząć grać! Mam zapomnieć o ubrankach w rozmiarze 56... A waży już więcej (3100g) niż ważyła jego mamusia jak się urodziła (2900g) - no ale moja matka to się głodziła ['pilnowałam kilogramów!'], a mi do głodzenia to daleko..



Więc niech rośnie Synek zdrowo, najlepiej wzdłuż, tylko niech z główką nie przesadza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz